8. Hymn Tajlandii, Giant Swing i pożegnalny wieczór w Bangkoku

Gdy znów wyszliśmy na ląd, zatrzymaliśmy się w parku Saranrom, który mile nas zaskoczył. Jego kanały wodne i malownicza zabudowa stanowiły przyjemną odmianę od zgiełku miasta. Spacerując po parku, w pewnym momencie z głośników rozbrzmiała muzyka. Wszyscy ludzie wokół nas nagle stanęli w miejscu. Nie były to pojedyncze osoby, lecz dosłownie każdy – niezależnie od tego, co akurat robił. Zatrzymali się w ciszy, jakby na moment czas całkowicie stanął w miejscu. Pomyśleliśmy, że to może być hymn narodowy, a później nasze przypuszczenia się potwierdziły – o godzinie 8:00 rano i 18:00 wieczorem w miejscach publicznych w Tajlandii rozbrzmiewa hymn, a ludzie przerywają swoje czynności, by oddać hołd symbolom narodowym. To doświadczenie doskonale wpisało się w ogólny obraz wszechobecnej monarchii, którą można dostrzec na każdym kroku. Portrety monarchów – często króla lub królowej – zdobiły budynki, place i ulice, podkreślając głęboki szacunek, jakim obdarza się rodzinę królewską. Tajlandia nie przestawała nas zaskakiwać swoją kulturą i wyjątkowym przywiązaniem do symboli narodowych.
W parku zostaliśmy tak długo, że gdy dotarliśmy do świątyni Wat Ratchapradit, było już po zmroku, a drzwi do głównej świątyni były zamknięte. Nie przeszkodziłoby nam to w zwiedzaniu całego kompleksu, gdyby nie leżący przed wejściem duży pies, z którym nie mieliśmy ochoty się konfrontować.
Giant Swing: Symbolika huśtawki w centrum Bangkoku
Kontynuując wędrówkę po mieście, natrafiliśmy na niezwykłą konstrukcję – wielką huśtawkę, która początkowo wydawała się jedynie ciekawym elementem dekoracyjnym. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się i przeczytaniu informacji o niej dowiedzieliśmy się, że to Giant Swing (Sao Chingcha) – obiekt o głębokim znaczeniu historycznym i religijnym.
Huśtawka wysoka na ponad 21 metrów, została zbudowana w 1784 roku za panowania króla Ramy I i początkowo pełniła kluczową rolę w hinduistycznym rytuale Triyampavai-Tripavai. W trakcie rytuału młodzi mężczyźni huśtali się na niej, próbując chwycić worek z monetami zawieszony na dużej wysokości. Symbolizowało to mitologiczne wydarzenia związane z Shivą i przynosiło pomyślność uczestnikom ceremonii. Niestety, ze względu na liczne wypadki, rytuał został zakazany w 1935 roku.
To był nasz pożegnalny spacer po tej tętniącej życiem metropolii, zanim następnego dnia ruszyliśmy na północ. Wiedzieliśmy, że Bangkok ma jeszcze wiele do zaoferowania i że powinniśmy zostać tutaj chwilę dłużej. Mimo to cieszyliśmy się, że opuszczamy to miasto, a przede wszystkim nasze turystyczne getto. Myślę, że pewnego dnia, jak Bóg da, wrócimy tutaj, by dokończyć zwiedzanie Królewskich Świątyń Pierwszej Klasy, Pałacu Królewskiego i żeby znów chłonąć atmosferę tego wielkiego miasta, sprawdzając, jak bardzo się zmieniło.
A teraz cieszyliśmy się już na myśl o kolejnym etapie naszej podróży, bo następnego dnia naszym celem była Ayutthaya – dawna stolica tajskiego królestwa, które władało tymi terenami od XIV wieku.






.webp?updatedAt=1736854106734)

