1-dniowa wycieczka do delty Mekongu – Relacja z podróży

Rzeka Mekong to jeden z największych i najważniejszych systemów rzecznych na świecie, odgrywający kluczową rolę w życiu milionów ludzi w Azji Południowo-Wschodniej. Swój początek bierze na Wyżynie Tybetańskiej w Chinach, przepływa przez Mjanmę, Laos, Tajlandię, Kambodżę i Wietnam, zanim wpłynie do Morza Południowochińskiego. Delta Mekongu rozciąga się głównie w południowym Wietnamie i jest jednym z najbardziej żyznych oraz gęsto zaludnionych regionów tego kraju. To miejsce, nazywane „spichlerzem ryżowym” Wietnamu, jest kluczowe dla produkcji tego produktu.
Delta obejmuje kilka prowincji, z których każda ma swoje unikalne cechy i zasoby. Wybraliśmy się na zorganizowaną wycieczkę, podczas której przejechaliśmy przez Tiền Giang, Vĩnh Long i Bến Tre, słynące z intensywnego ogrodnictwa i sadownictwa, w szczególności z uprawy kokosów w Bến Tre. W planach bylo zwiedzanie lokalnych wiosek oraz warsztaty rzemieślnicze, gdzie produkowane są tradycyjne wietnamskie słodycze, papier ryżowy i lokalne nalewki.
A więc w drogę!
Adaptacja do rzecznej egzystencji: Życie na łodziach i domay na palach w delcie Mekongu
Wczesnym rankiem, wyruszyliśmy z Ho Chi Minh, by po dwóch godzinach jazdy autobusem dotrzeć do niewielkiej miejscowości Cái Bè, położonej w sercu delty rzeki Mekong, w prowincji Tiền Giang. Ta część Wietnamu, znana z bujnych krajobrazów i żyznych terenów, jest kluczowym ogniwem delty Mekongu, słynącym z obfitej produkcji rolniczej. Prowincja Tiền Giang rozpościera przed swoimi mieszkańcami i odwiedzającymi feerię smaków, od ryżu, przez pomarańcze i mango, aż po wyjątkowo smakowite pomelo. Cái Bè, nasz pierwszy przystanek, przyciągał przede wszystkim słynnym pływającym rynkiem, będącym jedną z turystycznych wizytówek regionu. Rynki te tętnią życiem o świcie, ale kiedy dotarliśmy na miejsce – w południe – większość rolników kończyła już handel i pakowała swoje towary. Z oddali wciąż można było dostrzec pojedyncze łodzie wypełnione owocami.
W Cái Bè przesiedliśmy się na łódź motorową, która zabrała nas z wąskich kanałów na otwarte wody Mekongu.





Z łodzi mogliśmy przyjrzeć się codziennemu życiu mieszkańców delty z perspektywy, której nie sposób doświadczyć z lądu.
Życie na wodzie zdaje się płynąć własnym rytmem. Na łodziach wisiały przedmioty codziennego użytku, sprawiając wrażenie, jakby ich mieszkańcy na stałe związali swoje życie z tymi pływającymi domostwami.
Płynąc dalej, obserwowaliśmy zabudowę brzegów – wąskie, obdrapane domy pokryte falistą blachą, wzniesione na wysokich palach, by uniknąć zalewania podczas sezonowych wzrostów poziomu wody, oddawały obraz surowości tutejszej egzystencji.
Przy nich drewniane, ledwo trzymające się kupy pomosty, pełniące funkcję przystani dla łodzi, dopełniały tego pejzażu.
Ta część delty wydawała się biedniejsza od tych, które widzieliśmy wcześniej – może właśnie dlatego tak mocno zapadła nam w pamięć.
.webp?updatedAt=1731621863703)



Po krótkim rejsie dopłynęliśmy na małą farmę pszczół. Otoczeni brzęczeniem insektów i zapachem świeżego miodu, wysłuchaliśmy krótkiej opowieści o życiu pasieki i jej mieszkańcach. Mieliśmy też chwilę, by zatrzymać się i delektować herbatą z miodem oraz słodyczami z imbirem i kokosem.
Gdy znów wsiedliśmy do łodzi, nie płynęliśmy długo – już na kolejnym przystanku czekały nowe wrażenia: aromat karmelizowanego kokosa, papier ryżowy i… wódka z wężem.




