Blog

Fushimi Inari-Taisha: Sanktuarium Tysiąca Bram Torii w Kioto

japonia
Przejście przez słynne czerwone bramy torii w Fushimi Inari Taisha w Kioto
Senbon Torii

Fushimi Inari-Taisha jest jednym z najbardziej prestiżowych i rozpoznawalnych sanktuariów shinto w Japonii, usytuowanym na południu Kioto, w malowniczej dzielnicy Fushimi-ku. Znane jest również jako jedno z najbardziej fotogenicznych miejsc w kraju, często pojawiając się na zdjęciach promujących japońską turystykę.

Symbolika bram torii i kult bóstwa Inari

Sanktuarium Fushimi Inari-Taisha to miejsce kultu boga Inari, bóstwa płodności, rolnictwa, ryżu i sukcesu w biznesie. Centralnym elementem tego kultu stanowią bramy torii. Tradycja stawiania tych pomarańczowych bram, choć wywodzi się z shintoizmu i ogólnie symbolizuje oddzielenie świata sacrum od profanum, w przypadku kultu Inari przybiera szczególną formę. Bramy te są ofiarowywane przez wiernych w akcie wdzięczności za błogosławieństwa lub w nadziei na przyszłe sukcesy i dobrobyt. Każda z bram, pokryta imieniem ofiarodawcy i datą ofiarowania, staje się trwałym świadectwem tej osobistej ofiary. Chociaż w Japonii istnieje wiele chramów poświęconych bóstwu Inari, Fushimi Inari-Taisha w Kioto wyróżnia się na ich tle swoją imponującą liczbą bram torii. To właśnie tutaj, wśród zielonych wzgórz i starannie pielęgnowanej roślinności, znajduje się słynny tunel z tysiącami torii, tworzący malownicze korytarze prowadzące na szczyt góry, gdzie znajduje się siedziba boga.

Wejście do Fushimi Inari Taisha, popularnej świątyni z charakterystycznymi czerwonymi bramami torii
Brama Romon, główne wejście do Fushimi Inari Taisha w Kioto
Główna sala modlitwy w Fushimi Inari Taisha otoczona odwiedzającymi z parasolami
Posąg lisa w Fushimi Inari Taisha, symbolizujący opiekuna świątyni
Świątynia w Fushimi Inari otoczona drzewami w deszczowy dzień
Widok na mniejsze budynki świątynne w Fushimi Inari Taisha
Fushimi Inari Taisha – słynna świątynia z tysiącem bram torii

Podczas naszej wędrówki od głównego chramu, otaczająca nas zieleń i tradycja, strzeżona przez rzeźby lisów - duchowych posłańców boga Inari, sprawiły, że poczucie sacrum było wszechobecne. Wśród tych zielonych enklaw, u podnóża słynnych Senbon Torii, „Tysiąca Bram”, nasza wędrówka stawała się jeszcze bardziej malownicza. Pomarańczowa intensywność bram torii wyraźnie rysowała się na tle bujnej roślinności, i spadających kropel deszczu, tworząc unikatowy pejzaż. W trakcie wędrówki mieliśmy okazję podziwiać kamienne latarnie Omokaru ozdabiające okoliczne ścieżki. Z latarniami Omokaru związany jest pewien rytuał: jeśli podniesiesz kamień z latarni i okaże się on lżejszy niż się spodziewałeś, twoje życzenie ma szansę się spełnić. Wobec nasilającego się deszczu, zdecydowaliśmy jednak zrezygnować z dalszej wspinaczki i wrócić na główny plac chramu.

Oprócz słynnych bram torii, teren sanktuarium obfituje również w liczne mniejsze chramy. Co więcej, kompleks jest otwarty całą dobę i nie pobiera się opłat za wstęp, co czyni go atrakcyjnym zarówno dla duchowych pielgrzymek, jak i dla turystycznych wycieczek. Mimo że z powodu deszczu nie udało nam się dotrzeć na szczyt, doświadczenie to pozostawiło w nas niezapomniane wrażenia.

Spacer przez długą czerwoną bramę torii w Fushimi Inari Taisha podczas deszczowego dnia
Rząd bram torii w Fushimi Inari Taisha, symbol japońskiej duchowości i estetyki
Senbon Torii, tysiąc czerwonych bram prowadzących przez Fushimi Inari Taisha
Senbon Torii

Pięć dni w Kioto: Niezapomniane doświadczenia i magiczne pożegnanie w minshuku

Spędzenie pięciu dni w Kioto okazało się zdecydowanie zbyt krótkim czasem, by w pełni zanurzyć się w niezwykłej atmosferze i bogactwie kultury tego miasta. Jako dawna stolica Japonii, Kioto jest prawdziwym skarbcem tradycji, sztuki i architektury, gdzie każdy zakątek opowiada historię dawnych cesarzy, samurajów i mnichów. To miasto, do którego chce się wracać, bo każda wizyta odkrywa coś nowego, fascynującego i niezapomnianego.

Po dwóch dniach spędzonych w Higashiyamie, gdzie dzieliliśmy pokój z innymi gośćmi (choć, prawdę mówiąc, nie było tak źle), postanowiliśmy poszukać czegoś bardziej komfortowego. Ostatnie noce spędziliśmy w Minshuku – rodzinnym pensjonacie. Przy pożegnaniu, gest właścicielki pensjonatu, przemienił nasze ostatnie chwile w coś naprawdę magicznego. Właśnie mieliśmy wychodzić, gdy przyniosła ona ciężkie, zimowe kimono i z uśmiechem zaprosiła mnie, bym je włożyła. To piękne ubranie stało się dla mnie symbolicznym, pożegnalnym uściskiem od miasta, które na krótko stało się naszym domem. Takie momenty są esencją naszych podróży – nieoczekiwane, pełne znaczenia chwile, które pozostają z nami na zawsze.

kobieta w niebieskim kimono