Blog

14. Nocna podróż z Hoi An do Nha Trang – tajemnice przewoźnika i nieprzewidywalność cen ulicznej kuchni

wietnam

Pod osłoną nocy wyruszyliśmy autobusem w stronę miejscowości Nha Trang, gdzie mieliśmy przesiąść się na kolejny autobus do Dalat. Gdy wszyscy pasażerowie w końcu znaleźli swoje miejsca, mogliśmy ruszać. Ledwo opuściliśmy Hoi An, zaczęło lać jak z cebra, co z wnętrza autobusu sprawiało wrażenie przebywania w myjni. Autobus pędził na złamanie karku, podskakując na wertepach, więc zapięłam pasy, żeby nie wylecieć z łóżka. Gdy w końcu zgaszono światło, zrobiło się ciszej; tylko ja siedziałam z komputerem, próbując zapisywać wrażenia z ostatnich dni. Nie było to jednak łatwe, bo autobus trząsł się tak mocno, że ręce ślizgały mi się po klawiaturze. W końcu poddałam się i zaczęłam obserwować, co dzieje się za oknem podczas przystanków.

Autobus robił częste postoje, podczas których ładowano kolejne “skarby”: worki ryżu, kartony, tajemnicze paczki – wietnamska poczta w wersji “na sterydach”.
Z całym tym dobytkiem dotarliśmy do Nha Trang o świcie, zaskakująco przed czasem (co z drugiej strony nie powinno mnie dziwić, biorąc pod uwagę karkołomny styl jazdy). “Autobus do Dalat za godzinę” – ogłoszono. “Taa, jasne” – pomyślałam, nie wierząc już w autobusowe przepowiednie. I słusznie, bo wyruszyliśmy dopiero o 8. Przed nami było więc mnóstwo czasu na podziwianie lokalnego życia na wietnamskim PKS-ie, które okazało się idealnym remedium na nudę oczekiwania.

Gdy głód zaczął dawać o sobie znać, naprzeciwko nas – jak oaza na pustyni – pojawiła się kobieta z wózkiem pełnym Bánh Mì, ikony wietnamskiej kuchni ulicznej. Francuzi opuścili Wietnam po stuleciu kolonizacji, ale zostawili po sobie bagietkę, która w wietnamskim wydaniu stała się symbolem kulinarnego geniuszu tego kraju. Zamówiliśmy więc po bułce, a smak tych kanapek był tak porywający, że 20 minut później wróciliśmy po kolejne. Jednak oto niespodzianka – cena wzrosła z 30 000 do 40 000 dongów. Cóż, widocznie w świecie Bánh Mì nie ma miejsca na przewidywalność. Ach, ta wietnamska ekonomia!

Mobilny wózek z jedzeniem i napojami w Wietnamie